Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/17

Ta strona została uwierzytelniona.

jutro opowie się po stronie Kowna... Pan rozumie chyba co to znaczy... Republika niemiecka nie wyjdzie, oczywiście, poza ramy neutralności... Niestety początkowo musimy być tylko „Lieferantami“ dla potrzeb armji polskiej. Narazie i to dobre...
— Pan baron spodziewał się zawsze...
— Ah, spodziewałem się, — machnął Geheimrat pogardliwie ręką. — A czy sądzi pan, że dostawami nie można wygrać wojny? Środki chemiczne i apteczne z moich fabryk mogą być skuteczniejsze od granatów rosyjskiego mużyka. Pan wątpi?...
— Wierzę, — przytaknął skwapliwie Kanner.
Teitelberg milczał chwilę. Olbrzymia dolna szczęka wysunęła się naprzód, układając twarz w groźny grymas. W oczach tkwiły iskry nienawiści. Ocknął się jednak natychmiast, bo szczęka powróciła na dawne miejsce, i spokojnie już mówił dalej:
— Zapóźno na dyskusje polityczne. Otóż jutro pojedzie pan do Warszawy i doręczy pan firmie „Wrończyk i Laube,“ którzy są dostawcami lekarstw dla armji polskiej, walizkę którą pan zaraz otrzyma. Niech się pan uspokoi. Jest to mała walizka, nawet trochę podniszczona, z literami „P. Z.“ W niej będzie tylko garderoba, musi pan za wszelką cenę walizkę doręczyć Laubemu i to tylko Laubemu.