Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/173

Ta strona została uwierzytelniona.

godzinę powinien zbrodniarz być w pułapce... Nerwy ma ten łotr stalowe. Ale ze mną walka nie będzie tak łatwa jak z Haunerem...
Upłynęło piętnaście minut, gdy Blindow wysunął się ze swego ukrycia i szedł w kierunku willi barona Teitelberga. Chwilę stał przed bramą i nadsłuchiwał, czy z wnętrza nie dojdzie do jego uszu jakiś szmer. Ale w willi panowała niczem niezmącona cisza.. Wtedy stary detektyw wyjął z kieszeni klucz, włożył go do zatrzasku, i krótkim, zdecydowanym ruchem pchnął drzwi, trzymając je silnie za klamkę. Dobrze naoliwione zawiasy nie wydały najmniejszego skrzypu. Wtedy Blindow zamknął drzwi za sobą i wszedł do hallu. Willa zdawała się być wymarła. Uderzył go silny zapach zwiędłych kwiatów i zmieszany zaduch kadzidła i spalonego wosku.
Widocznie hall od czasu pogrzebu nie był wietrzony.
Chwilę stał Blindow w progu, nie mogąc zorjentować się w ciemnościach, potem powoli kierował się ku klatce schodowej. Obawiał się jakimś drobnym, nieostrożnym ruchem zdradzić swoją obecność. Szczelne jednak parkiety nie wydawały pod naciskiem jego stóp żadnych odgłosów. Po chwili wzrok starego detektywa przyzwyczaił się już do ciemności, tak, że bez pomocy latarki odróżniał dosko-