Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/176

Ta strona została uwierzytelniona.

znośny, przechodził wolno w ostry dźwięk dzwonka, a potem przemienił się w miarowy huk, jakby rozkołysanych dzwonów.
Stracił zupełnie poczucie czasu. Sekundy i minuty wydawały się mu wiecznością.
— Może rozmyślił się i dziś nie przyjdzie, — myślał stary detektyw i nagle cała ostrożność i przygotowania wydały mu się wręcz śmieszne. — A jednak dzisiejsza noc jest wprost stworzona dla zbrodniczej wyprawy. Można się poruszać jak w czarnej mazi...
Powoli w myślach Blindowa utwierdzał się plan spotkania ze złoczyńcą.
— Jeśli zbrodniarz wejdzie do pokoju, — myślał, — należy mu pozostawić zupełną swobodę ruchu. Najpierw bowiem należy wybadać dokładnie, czego właściwie ten człowiek tu szuka... Sam fakt aresztowania nie wyjawi jeszcze tajemnicy. Tak sprytny złoczyńca jak ten wytłumaczy niewątpliwie, że włamał się tu w celu popełnienia kradzieży... Wtedy łączność między zamordowanym Teitelbergiem, a jego obecnością w tym gabinecie może być trudną do udowodnienia. Stanowczo trzeba cierpliwie wyczekać, aż zbrodniarz zdradzi się, w jakim celu tu przybył.
Ten plan wydawał się staremu detektywowi najbardziej racjonalnym. Obawiał się tylko,