Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/179

Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem złoczyńca wydostał z szerokiej kieszeni kilka długich wytrychów i zaczął otwierać niemi szuflady biurka. Skomplikowane zamki nie dawały się łatwo otworzyć i zbrodniarz pracował z olbrzymim wysiłkiem.
Blindow patrzył na jego małe, niezwykle muskularne ręce, na starannie wypielęgnowane paznogcie.
Wreszcie wytrych zgrzytnął silnie i drzwi bocznej szafki ustąpiły. Zbrodniarz wsłuchiwał się chwilę, czy zbyt silny szelest nie zwrócił uwagi domowników. Ale w całym domu panowała bezwzględna cisza. Teraz tajemniczy człowiek z niezwykłą zręcznością wysuwał jedną szufladę po drugiej i wydobywał z nich cale stosy zapisanego papieru. Co chwila wyciągał jakąś kartkę papieru, zbliżał ją do lampy i odczytywał jej treść.
Poszukiwania zdawały się jednak być dość długo bezowocne, bo na twarzy zbrodniarza malowała się coraz większa niecierpliwość i zdenerwowanie.
Nagle w jego skośnych oczach zajaśniały błyski jakby radości. W misternie rzeźbionych drzwiczkach spostrzegł mały, czarny guzik, który zdawał się być częścią nalepionej ornamentacji. Lekko dotnął palcem guzika. Fornir odskoczył. Zbrodniarz uchylił skrytkę i wydobył z niej wielką, podłużną kopertę. Szybko