Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/180

Ta strona została uwierzytelniona.

przysunął ją do lampy. Na grzbiecie koperty widniał wyraźnie kaligraficznie wypisany adres: „Laube & Wrończyk, — Warszawa.“
Twarz zbrodniarza jaśniała radością. Rzecz, której z takim trudem i niebezpieczeństwem poszukiwał, była już w jego rękach. Skwapliwie schował kopertę do kieszeni i starał się przytrzasnąć skrytkę.
Blindow zrozumiał, że nadszedł decydujący moment działania. Każda chwila zwłoki groziła teraz niebezpieczeństwem. Zbrodniarz mógł zniknąć wraz z cenną zdobyczą. Dlatego stary detektyw skupił się w sobie, jakby prężył się do skoku, czekał tylko na najdogodniejszą sekundę.
Zbrodniarz zamknął biurko i zbliżył się o krok do ciężkiej portjery. Blindow mógł go dotknąć ręką, — wtedy jednym, zdecydowanym ruchem detektyw wyskoczył ze swego ukrycia i żelaznym uściskiem ramion oplótł szczupłą postać swego przeciwnika, równocześnie potrącając słup z rzeźbą. Biały marmur upadł na dywan, wyrywając swoim ciężarem sznur z kontaktem elektrycznym ze ściany.
Ciemność wypełniła pokój.
Wśród straszliwej ciszy słychać było tylko szybki oddech dwóch zmagających się ze sobą ludzi. Blindow zacieśniał coraz bardziej uścisk. Nagle uczuł, że ciało zbrodniarza wiotczeje, jak ciało kota, który stara się przedostać przez