Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/199

Ta strona została uwierzytelniona.

wraz z rysownikiem odtworzyć dokładnie twarz złoczyńcy, dopóki świeżo mam ją jeszcze w pamięci, odbijemy ją na klisze i roześlemy do wszystkich pism. Za dwie godziny będą również rozesłane listy gończe. Mam wrażenie, że przecież schwytamy tego sprytnego i bezczelnego ptaszka...
— Napewno, panie radco, za kilka dni wpadnie w sidła. Ta dziwna twarz i ta blizna ułatwią znacznie poszukiwania...
— Ach, Glasgier, zawsze wyrżniesz pan kulą w płot.
— Dlaczego?
— Zbrodniarz nie ma na twarzy żadnej blizny. Jeśli miał ją tu, gdy rozmawiał z woźnym, to sztucznie zrobił ją farbą i woskiem, aby mnie w błąd wprowadzić. To był „trick.“ W nocy, gdy otwierał biurko Geheimrata, stał zwrócony do mnie twarzą. Nie widziałem na niej ani śladu blizny. Teraz nad prawem okiem dorobił sobie bliznę, przekonany zgóry o tem, że woźny opisze mi go dokładnie i wymieni ten ważny szczegół, wtedy ja rozpiszę listy gończe, w których bliznę tę specjalnie podkreślę. Rozumie pan, co znaczy tak ważny szczegół w liście gończym. Policja kierowałaby się wyłącznie tylko tą blizną...
— Rzeczywiście Azjata, — z uznaniem powiedział Glasgier.