Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/25

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy uważa pan, że doręczenie tej walizki było dla barona sprawą ważną?
— Nie wiem?
— A jak tłumaczy pan tajemnicze zniknięcie?
Kanner rozłożył bezradnie ręce na znak, że nic nie rozumie i że w żaden sposób zagadki rozwiązać nie może.
Urzędnik policji kazał przywołać następnego świadka, służącego, który w chwili zniknięcia barona czuwał w korytarzu, gdy do gabinetu wszedł jakiś wysoki i niezwykle chudy człowiek. Małą, pomarszczoną twarz wykrzywiał grymas niezadowolenia i złośliwości. Siwe, jakby martwe, oczy przesłaniały rogowe okulary, które zdawały się być zbyt wielkim ciężarem dla małego, cienkiego nosa. Z chudych ramion spływał obszerny płaszcz angielski, wydłużając jeszcze bardziej przydługą sylwetkę. Szedł, opierając się na lasce, podobny do automatu, który wprawia w ruch rozluźniona sprężyna. Wolno podszedł do baronowej i złożył jej ukłon.
— Pozwoli pani, że i ja wezmę udział w śledztwie. Jestem radca policji Blindow, — powiedział sucho.
Baronowa gestem ręki wskazała mu miejsce obok siebie.
Blindow usiadł, oparł chude, suche ręce na gałce laski i bacznie wodził oczami po obecnych. Potem wzrok jego spoczął na twarzy Kannera,