Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/26

Ta strona została uwierzytelniona.

zatrzymał się na niej długo, jakby chciał w jego małych oczach znaleźć rozwiązanie zagadki.
Zeznania służącego nie wyjaśniały zupełnie sprawy. Urzędnik policyjny chciał już zakończyć przesłuchanie tego świadka, gdy radca Blindow wmieszał się niespodzianie do śledztwa.
— Powiedzcie, Johann, kto miał klucz od gabinetu waszego pana? — spytał skrzeczącym głosem.
— Jeden klucz miał pan baron, drugi ja, trzeci pan sekretarz Hauner.
— Dobrze. A czy pan baron dawał wam jakieś specjalne zlecenia, czy kazał wam pilnować gabinetu z większą starannością, aniżeli innych pokoi?
— Tak jest. Pan baron nie pozwalał nikogo w czasie swej nieobecności wpuszczać do pokoju. Rozkazu tego zawsze przestrzegałem...
— Czy pan sekretarz Hauner często bywał w gabinecie swego szefa? — pytał dalej, jakby z rosnącem zaciekawieniem radca policji.
— Bardzo często, nieraz pan baron żalił się, że sekretarz zanadto tu gospodaruje, zapowiadał nawet, że odbierze mu klucz...
— A nie zauważyliście przypadkiem, aby pan baron odczuwał czasem jakiś lęk, czy przestrach, gdy wchodził do swego gabinetu?