Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/27

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czasem. I dziś pan baron przeraził się tego, że ta koralowa zasłona kołysała się, gdy weszliśmy do pokoju. Ale pana barona zaraz uspokoiłem...
— W jaki sposób uspokoiliście?
— Bardzo prosto. Wytłumaczyłem, że zanadto gwałtownie otworzyłem drzwi i prąd powietrza poruszył zasłonę.
— Znakomicie — potwierdził z uznaniem radca Blindow. — A teraz wyjdźcie, Johann, z pokoju i otwórzcie gwałtownie drzwi, tak aby prąd powietrza znów tę zasłonę poruszył.
Johann wyszedł na korytarz, potem silnie i gwałtownie pchnął ciężkie drzwi do pokoju. Zasłona stała nieruchomo.
— Jeszcze raz powtórzcie ten eksperyment, — rozkazał Blindow.
Służący jeszcze z większą siłą i energją pchnął drzwi, ale zasłona stała dalej nieruchomo i ani jedna nitka nie drgnęła.
— Doskonale, — powtórzył radca Blindow. Potem wstał i przeszedł do sąsiedniego pokoju.
Urzędnik policji i kilku wywiadowców udało się za nim. Z niezwykłą starannością obejrzał radca policji tapety na ścianach, potem laską wystukiwał każdy centymetr podłogi, oglądał z zaciekawieniem każdy mebel.
— Czy zauważyli panowie coś podejrzanego? — spytał wreszcie urzędnika policji.