Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/36

Ta strona została uwierzytelniona.

pośmiertnego w kułak i zdawało się, że lada chwila Geheimrat uderzy w niewidzialnego wroga.
Blindow zbliżył się do zwłok. Patrzył w potwornie zeszpeconą twarz i ranę, dotykał ostrożnie ubrania zmarłego. Po chwili zerwał ze ściany stary gobelin i przykrył nim zwłoki zamordowanego. Teraz zwrócił się do agentów.
— Proszę wypróżnić kasę.
Przez głęboki otwór zaczęto wysuwać pliki papierów wartościowych, listów z grubemi pieczęciami, książeczek czekowych i depozytowych, rękopisów, planów i biletów bankowych z kolorowemi opaskami.
Na podłodze piętrzył się coraz wyższy stos, ale radca Blindow z coraz większem zniecierpliwieniem i niezadowoleniem patrzył w otwór kasy.
— Proszę wyciągnąć małą skórzaną walizkę, — rzucił opryskliwie.
Wypróżniono wnętrze stalowego olbrzyma, ale walizki nie znaleziono. Jeden z agentów wsunął się nawet do połowy ciała w wybity otwór i lampką elektryczną oświecił wnętrze kasy.
— Żadnej walizki tu niema, — oświadczył stanowczo.
Blindow z pasją stuknął laską w podłogę. Z naciśniętych ust wyrwał mu się tłumiony pasją okrzyk:
— Sprytna była kanalja...