Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/41

Ta strona została uwierzytelniona.

Umiał sam sobie narzucić wiarę w powodzenie. I to niejednokrotnie dodawało mu sił i energji w chwilach, gdy wszystko zdawało się już być stracone.
Głęboko zamyślony wszedł Blindow do swego pokoju służbowego. Lubił ten mały, zaciszny gabinet. Tu, w tych czterech ścianach, ozdobionych szablonowem malowidłem, w tym ciężkim wygniecionym fotelu, najlepiej myślał i pracował. Tu, na mocy prawa ścisłego rozumowania i logiki, wyciągania wniosków z najbardziej nawet błahych szczegółów, sporządzał sieci, w które każdy zbrodniarz wcześniej, czy później musiał się zaplątać.
Dwadzieścia lat pracował w tym pokoju, nazywanym powszechnie „mózgiem policji kryminalnej.“ Ile niezwykle ciekawych historyj, ile szczegółów grozą przejmujących zbrodni mogły opowiedzieć te szare, tak niepozorne ściany?
Blindow usiadł przy biurku. Ręką podparł rozgorączkowane czoło. Potem wziął do ręki pióro i bezmyślnie wodził niem po ćwiartce papieru. Na białej kartce powstawały jakieś dziwaczne figury, kubistyczne bryły, fantastyczne zygzaki. Pióro poruszało się coraz szybciej, rysunek stawał się coraz bardziej wyraźny, aż wreszcie linje upodobniały się coraz bardziej do planu willi i ogrodu na Grunewaldzie.