Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/55

Ta strona została uwierzytelniona.

jęła ultimatum, zwolniła towar polski na Niemnie z pod aresztu. Stało się to, czego nie przypuszczaliśmy. Nie możemy wprost zrozumieć, co spowodowało tak nagłą zmianę. Widocznie jakaś niezwykle ważna sprawa, której nie zdołaliśmy przewidzieć. Może w tej chwili nadeszły już informacje z Kłajpedy...
— Więc baron Teitelberg bezpotrzebnie ekspedjował walizkę do Warszawy? — spytał cicho Blindow.
Dr. Rauburg jakby nie dosłyszał pytania, patrzył w kąt pokoju. Radca policji zmuszony był znów ponowić pytanie.
— Bezpotrzebnie, — potwierdził wreszcie cicho podsekretarz stanu.
Nastała chwila przygnębiającej ciszy. Dr. Rauburg wstał z fotelu, wyglądał jakby w ciągu kilku minut postarzał się. Zaczął się żegnać. W drzwiach jeszcze odwrócił się, jakby chciał coś powiedzieć, ale pobladłe usta poruszyły się bez dźwięku. Dr. Rauburg zamknął drzwi za sobą.
Scena ta wywarła na prezydencie policji deprymujące wrażenie, wsłuchiwał się w odgłos kroków oddalającego się, potem spojrzał na Blindowa. Radca policji siedział wciśnięty głęboko w fotel, pogrążony znów w jakichś ciężkich myślach.