Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/62

Ta strona została uwierzytelniona.

Gospodarz stał chwilę, obserwując grę, udzielił kilka rad dobrodusznym tonem, wkońcu zaproponował gościom jeszcze po kufelku piwa i oddalił się za bufet.
— Właśnie dlatego wybrałem lokal „Pod Kątem,“ — zaczął przyciszonym głosem Glasgier, — ponieważ stąd możemy znakomicie obserwować ten dom naprzeciw. Wykluczone, abyśmy mogli przeoczyć, gdy będzie wchodził w bramę...
— A badał pan rozkład mieszkania?
— Znam go na pamięć, — chełpliwie mówił olbrzym, wydobył z kieszeni niebieskiej bluzy ćwiartkę papieru i ołówek i zaczął kreślić plan. Równocześnie tłumaczył:
— Okno wychodzi na podwórze, nawet bardzo niski człowiek może przez to okno zajrzeć do wnętrza pokoju. Wejście prowadzi wprost bramy. Przez drzwi wchodzi się do długiego ciemnego korytarza, potem na lewo jest wejście do jego pokoju. Do ściany korytarza przytyka ten oto sklep spożywczy, w którym właśnie zapuszczają żaluzje.
— Więc z pokoju jest tylko jedno wyjście?
— Tylko jedno i to przez drzwi. Oczywiście, ptaszek może próbować umknąć oknem na podwórze, ale to na wiele mu się nie przyda... Podwórze jest zamknięte. Przytykają do niego