Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/73

Ta strona została uwierzytelniona.

Przy stole, na którym zatknięta była parafinowa świeca, siedziały trzy osoby: młoda, czarno ubrana kobieta, obok niej zaś mężczyzna o zmęczonej i wynędzniałej twarzy, w końcu stołu siedziała stara, pretensjonalnie ubrana kobieta, prawdopodobnie właścicielka sklepu. Wszyscy troje nachyleni byli nad powierzchnią stołu i przypatrywali się czemuś z wielkiem zainteresowaniem. Od czasu do czasu ktoś z siedzących rzucił jakieś oderwane słowo, a potem następowało lekkie uderzenie twardego przedmiotu o stół.
Długą chwilę obserwował Blindow i Glasgier siedzących. Wreszcie cicho na palcach wsunęli się do wnętrza sklepu. Możliwe, że trójka skupiona nad stołem, albo rzeczywiście nie słyszała ich wejścia do sklepu, albo celowo udawała, że ich nie widzi.
Blindow i Glasgier zbliżyli się wreszcie na kilka kroków do stołu.
— Ręce do góry! — krzyknął nagle agent.
Wszyscy troje poderwali się równocześnie jak na komendę. Słabo umocowana świeca upadła na ziemię i zgasła. Ale wejście detektywów jakoś zbytnio nie przeraziło obecnych. Na płaskiej twarzy mężczyzny malowała się zupełna obojętność, młoda dziewczyna zaś patrzyła ironicznie w twarz radcy policji. Tylko stara właścicielka sklepu przybrała komedjancką