Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/77

Ta strona została uwierzytelniona.

Nieznajomy uprzedził właścicielkę sklepu i przybierając obleśny wyraz, przedstawił się z przesadną uprzejmością:
— Jestem ślusarzem miejskiej remizy tramwajowej. Nazywam się Walter Kerz. Oto moja legitymacja robotnicza... Wszystko, panie radco, w porządeczku...
Blindow przejrzał legitymację i oddał ją robotnikowi. Nastała chwila ciszy. Radca policji czuł, że przegrał partję. Zdawał sobie jasno sprawę z tego, że porażkę zawdzięcza Glasgierowi, który źle przygotował teren. Gdyby agent zbadał należycie rozkład mieszkania, byłby Hauner już w rękach policji. Teraz niestety zapóźno... Należało się jednak z honorem wycofać... I dlatego Blindow napozór obojętnie poprosił właścicielkę sklepu:
— Proszę otworzyć żaluzję i wypuścić nas przez sklep.
Monter skwapliwie spełnił prośbę. W śmiesznych lansadach podskoczył ku drzwiom i podniósł żaluzję. Obie kobiety śmiały się ironicznie.
Gdy wyszli na ulicę, radca przystanął, i długo patrzył w oczy swego podwładnego.
— I co pan sądzi o wszystkiem?
— Łotry! — mruknął olbrzym.
— Tak łotry, — ale pan niedołęga...