Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/78

Ta strona została uwierzytelniona.

Glasgier opuścił oczy, jak winowajca. Obawiał się gorzkich wymówek przełożonego. Ale Blindow poklepał go przyjaźnie po ramieniu.
— Nie martw się pan zbytnio, jeszcze nie raz w życiu pan spudłuje... To się zdarza... Ale teraz lis opuści dwie jamy i wyszuka sobie trzecią. Ani tu, ani na Albrecht-Straße niema już poco chodzić. Ani tu, ani tam już go nie znajdziemy. Pana jednak rzeczą będzie wyszukać tę trzecią kryjówkę.
— Znajdę ją z pewnością, — powiedział agent z głębokiem przekonaniem.
— Wierzę w to, że pan znajdzie. Ale niech pan pamięta, że nie wystarczy znaleźć kryjówkę, aby w nią wleźć, trzeba znać również wszystkie jej kręte korytarze... Inaczej skompromitujemy się tak jak dzisiaj. Ale niech pan nie sądzi, że dziś przegraliśmy całą bitwę. Dzisiejsza wyprawa też się nam opłaciła...
— W jaki sposób, panie radco?
— Opłaciła się. W kieszeni mam ważny klucz do rozwiązania zagadki. Znalazłem go na ziemi.
— Ach, ten list?
— Tak, przyjacielu. Ten list... No, a teraz niech pan zapuka do bramy, wejdzie do opustoszałej lisiej nory i przypilnuje, aby policjanci zabrali wszystkie papiery, które pan Hugo Hauner tak skwapliwie magazynował. Każdy