Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/80

Ta strona została uwierzytelniona.


V.


W DOMU ŻAŁOBY.


Lęk i przygnębienie czaiły się w każdym kącie willi barona Teitelberga na Grunewaldzie. Od dwóch dni nikt nie ośmielił się w tragicznym domu przemówić inaczej jak szeptem. W olbrzymim hallu, obitym czarnym kirem, stał kilkustopniowy katafalk, przy którym dzień i noc paliło się kilkadziesiąt świec woskowych. Zapach rozgrzanych cyprysów, chryzantem i topiącego się wosku, rozchodził się po całym domu, dusił i dławił. Na szczycie katafalku, w oksydowanej trumnie leżał niedawny potentat finansowy. Onegdaj jeszcze drżało przed nim tysiące robotników i urzędników, setki drobnych przemysłowców i kupców, których jednem pociągnięciem, nawet słowem mógł zdusić i zniszczyć. Opuchłą, wykrzywioną twarz Geheimrata przysłaniał teraz czarny welon, aby nie przerażała żyjących. W splecionych, nabrzmiałych palcach trzymał Geheimrat Teitelberg mały srebrny krzyżyk.