Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/96

Ta strona została uwierzytelniona.

wodami poprzeć nie byłbym w stanie. Uważam więc, że moja opinja jest zupełnie nie miarodajną, — odpowiedział ze swobodą Strogow.
Blindow uśmiechnął się zagadkowo. Wyjął z kieszeni ćwiartkę papieru poplamioną atramentem.
— Czy przypadkiem nie zna pani baronowa tego charakteru pisma? — spytał nagle detektyw, podsuwając jej szybko jakiś papier przed oczy.
Spojrzała na ćwiartkę papieru i cofnęła się gwałtownie, jakby pod wpływem wielkiego wzruszenia.
— Nie znam tego pisma... — odpowiedziała dziwnie zmieszana.
— Stanowczo nie przypomina pani sobie, aby kiedykolwiek otrzymała list pisany podobnym charakterem? — pytał dalej Blindow, nie spuszczając oczu z jej twarzy.
Pod wpływem tego badawczego spojrzenia baronowa mieszała się coraz bardziej.
— Ależ nie, stanowczo nie przypominam sobie... — mówiła, opuszczając wzrok na dywan.
— To dziwne... — mruknął detektyw. — Ja myślałem, że pani opowie mi bardzo ciekawą historję ze swoich przeżyć w ostatnich dniach...
Baronowa Teitelberg nie odpowiedziała, palce jej nerwowo biegały po poręczy fotela. Strogow