Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/98

Ta strona została uwierzytelniona.

Baronowa stanęła żywo w obronie swej pokojówki:
— Pan radca doprawdy myli się... Od kilku lat służy u mnie i nigdy nie miałam najmniejszego powodu żalić się, ani ją strofować. Polecił ją mężowi jego brat Joe Teitelberg z Augsburga....
— Możliwe. Narazie jednak sądu swego o niej nie mogę zmienić, a teraz, jeśli już z tak skąpemi informacjami mam wyjść od pani baronowej, to może na ostatnie przynajmniej pytanie otrzymam bardziej uchwytną odpowiedź. Czy sekretarz Hauner po morderstwie był tu, w willi na Grunewaldzie?
— Był. O ile przypominam sobie onegdaj rano, to jest w kilka godzin po morderstwie, przyszedł jak zwykle do biura i przez służącego pytał mnie, czy nie dam mu żadnych zleceń. Johann opowiadał mi, że Hauner był tak przerażony wiadomością o morderstwie, że na długą chwilę zaniemówił, potem bełkotał jakieś niezrozumiałe słowa i za żadną cenę nie chciał wejść do gabinetu, w którym leżały zwłoki męża.
— A później nie zgłaszał się?
— Prawdopodobnie nie. Nie pytałam zresztą o niego. Zrozumie pan radca, że w tem nieszczęściu najmniej interesowałam się osobą Haunera...