Czy nazwę łodzi przejęli Skandynawowie od Słowian, wątpię, ale na pewne twierdzę, że „iść do nawi“ (t. j. umierać) nie znaczyło pierwotnie „iść do łodzi pogrzebowej“; słowo naw nic niema z navis i t. d. do czynienia, należy do odrębnego pierwiastka (ny — o ucisku, nędzy pobytu zagrobowego). Tym razem nie poskąpił N. wzmianek o monetach słowiańskich, sięgając poza zwykłą granicę, poza rok 1000.
O wojskowości rozprawia rozdział XI (str. 476—640) t. j. o drużynach i ich taktyce, o zbroi, o rzędzie końskim, o twierdzach i przesiekach; ale przesiekom, tak znamiennym dla Słowian zachodnich (na Śląsku i i.) należało się więcej słów; N. mówi raczej o chwilowych zasiekach, niż o stałem obwarowaniu lesistem granicy, przynajmniej terminu przesieka nie przytacza; podobnie na str. 436 nie przytaczał niemal prócz ruskich innych słowiańskich przewłok, w które Słowiańszczyzna nadłabska i nadodrzańska tak obfituje (nazwy miejscowe liczne na -walk). Rozwój grodów wiąże N. z V—VII wiekiem, kiedy Słowianie na nowych ziemiach osiadali; do tej doby należy też przemiana wędrownego dotąd bytu słowiańskiego w osiadły; przed nią bywały conajwyżej jakieś centralne grody, w środku całej przestrzeni, po której plemię krążyło (str. 608); dopiero z biegiem drugiej połowy I. tysiącolecia po Chr. powstało odrazu tyle, nie set, lecz tysięcy grodzisk słowiańskich (?). Jak zawsze, zebrał i tu olbrzymią literaturę, przeważnie słowiańską i niemiecką, wdawał się nawet w szczegóły co do Radogoszczy (którą zawsze jeszcze mylnie Rethrą nazywa) i Arkony; usuwa bajkę o „palonych“ wałach (camps vitrifiés), niegdyś szerzoną (str. 639).
W dwunastym rozdziale, o sztuce, rozprawia najobszerniej o babach kamiennych, chociaż one nie Słowianom należą (co najwyżej mogli tu i ówdzie zwyczaj turkotatarski, o Kumanach-Połowcach w XIII wieku jeszcze najpewniej poświadczony, naśladować?) i o posągu zbruckim, którego słowiańskość również bardzo krucha; o „złotej babie“ milczy. Ostatnie stronice tego rozdziału, o przemyśle artystycznym, dotyczą głównie rzeczy obcych, greckich i wschodnich.
Przedostatni rozdział o pięćdziesięciu tylko stronicach zebrał materjał dawny o pieśniach, tańcach, muzyce (trąby, bębny, gęśli). Tu chyba wszystko należałoby stworzyć, więc zadowolił się N. co do pieśni i tańców kilku skromnemi uwagami, nie wyzyskał nawet
Strona:Aleksander Brückner-Starożytności słowiańskie.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.