Drogo by te Waszeci stanęła uciecha!
Wielki grzech dziś się kąpać, odpowie mi klecha.
I niebardzo bezpieczno, bo grzech pomsta tropi;
Siłu czart ludzi w święto kąpiących się topi.
Już było po nieszporze; wietrzyk pocznie dmuchać;
Idę sobię, słowika za browarem słuchać,
Bowiem w gęstej rokicie zwykle przed wieczorem
Kilku się ich nad zwykłem ozwało jeziorem.
Aż się i z głową w błocie ów skrupulat narza,
U żyda się gorzałką spiwszy arędarza.
Ujrzawszy go nazajutrz: wierę, nie do mody,
W święto wleść w błoto, komu zabroniwszy wody.
Ksiądz najczęściej kapustę przewarzaną jada,
Bo zawsze chłop jednego grzechu się spowiada,
Gorzałki tylko samej; nie wspomni kradzieży,
Nie wspomni cudzołoztwa. Wżdy też kiedy świeżej
Przynieś, rzecze ksiądz żartem, bo się przewarzana
Już przyjadła kapusta. Ukradszy barana,
Powie księdzu do ucha. Pochwali ten, że się
Szczerze przyznał do grzechu; aż ów wołu w lesie,
A dalej żyda zabił z pieniędzy na drodze.
Rozważa to surowo, gani mu ksiądz srodze,
Że proste na taki grzech nie idą odpusty,
„Aleście świeżej nosić kazali kapusty?
„Musiałem ci, rzecze chłop, na to się odważyć,
„Gdyżbyście jej inaczej trudno mieli zażyć.
Jeden Pan w Polszcze, kwoli poczesnej osobie
Że go obiorą królem, w głowie ubrda sobie.
I był, co go z Warszawy, gdzie i podobieństwa
Nie było, w tym upewnił, tylko dla błazeństwa,
Cieszy się, głaszcząc brodę, i tym wierzy prędzej,
Im bardziej życzył; ani ochrania pieniędzy.
Dawno też na to grzmiało, że z długiego gromu
Jakubowi dziś królem być z Gawronów domu.
Do krewnych i przyjaciół z tym rozsyła listy;
Gwardyją w płaszcze stroi, kędy herb ojczysty