Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 1.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

Stanął teraz przed lustrem, jak powiedzieliśmy, przywrócił pięknym jasnym włosom ich falistość, która zniknęła pod ciężarem kapelusza, podkręcił wąsa i z sercem, wezbranem radością, szczęśliwy i dumny z dostąpienia chwili, której tak pragnął oddawna, uśmiechał się do siebie, przejęty nadzieją i dumą.
Naraz otworzyły się drzwiczki, ukryte w obiciu, i ukazała się kobieta.
Była to królowa.
Anna Austrjacka miała wtedy dwadzieścia pięć do dwudziestu siedmiu lat i była w całym blasku piękności.
Chód jej był chodem królowej i bogini zarazem, oczy z odbłyskiem szmaragdu wprawiały w zachwyt niewypowiedziany, spojrzenie ich tchnęło słodyczą i majestatem. Usteczka małe i pąsowe, a jakkolwiek warga dolna, jak u wszystkich książąt domu austrjackiego, wystawała bardziej niż górna, uśmiech roztaczał urok niepomierny.
Umiała jednak ustom nadać też wyraz okrutnie wzgardliwy, gdy chciała wyrazić nienawiść.
Płeć jej słynęła z miękkości i puszystości, ręce i ramiona zadziwiały pięknością i wszyscy poeci ówcześni opiewali je, jako niezrównane.
Wreszcie włosy jasne w pierwszej młodości, a teraz ciemniejsze, upudrowane, okalały cudownie jej twarz, od której krytyk najostrzejszy mógłby tylko wymagać nieco mniej różu, a rzeźbiarz najwybredniejszy trochę delikatniejszych linij nosa.
Buckingham stanął olśniony.
Nigdy tak piękną mu się nie wydała, ani na balach, uroczystościach, ani na turniejach, jak obecnie, w skromnej sukni z białego atłasu, mając przy boku donnę Estefanę, jedyną z dam hiszpańskich, która nie została wygnana przez zazdrość króla, ani przez prześladowanie Richelieu‘ego.
Anna Austrjacka postąpiła parę kroków.
Buckingham rzucił się jej do kolan i, zanim zdołała mu przeszkodzić, ucałował brzeg jej sukni.
— Książę, wiesz już, że to nie ja pisałam do ciebie.
— O! tak pani, o! tak królowo — wykrzyknął książę — wiem, iż byłem szaleńcem, nierozumnym, sądząc, iż lód się ożywi, marmur ogrzeje; lecz, co począć, gdy