Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 1.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.

— Prawo ułaskawiania stosuje się tylko do winowajców — odezwał się Tréville, chcąc mieć ostatnie słowo — muszkieter mój jest niewinny, nie dasz więc Najjaśniejszy Panie ułaskawienia, ale sprawiedliwość wymierzysz.
— On jest w Forcie Biskupim? — zapytał król.
— Tak, Najjaśniejszy Panie, w celi więziennej, pod zamknięciem, jak najstraszniejszy zbrodniarz.
— Tam do djabła! — mruknął król — co tu począć?
— Podpisać rozkaz uwolnienia i na tem koniec — odparł kardynał — ja również, jak Wasza Królewska Mość, sądzę, iż poświadczenie pana de Tréville jest aż nadto wystarczające.
Tréville nisko się skłonił z radością, która nie była jednak wolna od obawy; przekładałby najtwardszy upór kardynała nad to nagłe ustępstwo.
Podpisał król rozkaz uwalniający i Tréville zabrał go natychmiast.
Gdy miał wychodzić, kardynał uśmiechnął mu się przyjaźnie, mówiąc do króla:
— Porozumienie i harmonja przykładna panuje między wodzami a żołnierzami w muszkieterach twoich, Najjaśniejszy Panie; jest to bardzo korzystne dla służby i zaszczytne dla wszystkich.
— Wypłata mi on figla — rzekł do siebie w duchu Tréville — z takim człowiekiem nigdy nie można mieć ostatniego słowa. Śpieszmy jednak, bo król może zmienić zdanie natychmiast.
Pan de Tréville odbył triumfalne wejście do Fortu Biskupiego, skąd wyswobodził muszkietera, którego nie opuściła bynajmniej pełna spokoju obojętność.
Następnie, pierwszy raz po tem widząc d‘Artagnan, rzekł mu:
— Dobrze ci się udaje; już ci zapłacono za cięcie szpadą Jussaca. Pozostaje ci jeszcze Bernajoux, nie trzeba jednak szczęściu zbytecznie ufać.
Pan de Tréville miał zupełną słuszność, iż nie dowierzał kardynałowi, zaledwie bowiem drzwi się za nim zamknęły, eminencja przemówił do króla w te słowa:
— Teraz, gdyśmy we dwóch pozostali, porozmawiamy poważnie, jeżeli łaska Waszej Królewskiej Mości. Najjaśniejszy Panie, książę de Buckingham od pięciu dni w Paryżu przebywał i dopiero dziś rano go opuścił.