odezwie z zaleceniem, które winien był uczynić w przeddzień balu.
— Pani — rzekł wyniośle — niebawem dany będzie bal w ratuszu; mojem zdaniem, aby uczcić naszych zacnych urzędników, winnaś pani wystąpić w stroju uroczystym, a nadewszystko w tych zapinkach djamentowych, które ci dałem w dzień twoich imienin. Oto moja odpowiedź.
Odpowiedź ta była przerażającą.
Anna Austrjacka sądziła, iż Ludwik XIII wie o wszystkiem i że kardynał zobowiązał go do kilkodniowego milczenia, które wreszcie leżało w charakterze króla.
Zbladła straszliwie, oparłszy na konsoli cudnej piękności rękę, która się stała przezroczysta jak z wosku.
Patrzyła na króla wystraszonemi oczami, nie odpowiedziawszy ani słowa.
— Czy rozumiesz, pani — rzekł król, rozkoszując się w całej pełni tym niepokojem, choć nie odgadywał jego przyczyny — rozumiesz pani?
— Rozumiem, Najjaśniejszy Panie — wyjąkała królowa.
— I ukażesz się na tym balu?...
— Przybrana w zapinki?...
— Tak.
Bladość królowej stałaby się silniejsza, gdyby to jeszcze było możliwe; król zauważył to i tembardziej lubował się zimnem okrucieństwem, stanowiącem stronę ujemną jego charakteru.
— Dobrze — odezwał się król — to wszystko, co miałem pani do powiedzenia.
— A na kiedy oznaczony jest ten bal? — spytała Anna Austrjacka.
Ludwik XIII czuł instynktownie, iż nie powinien odpowiadać na to pytanie, które królowa zadała głosem nieledwie konającym.
— Ależ bardzo niedługo — rzekł — dnia jednak dokładnie nie przypominam sobie, zapytam o to kardynała.
— A! więc to kardynał oznajmił ci, Najjaśniejszy Panie, o tej uroczystości? — zawołała królowa.
— Tak, pani — odparł zdziwiony król — czemu mnie o to pytasz?
Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 1.djvu/188
Ta strona została uwierzytelniona.