Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 1.djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc to za jego radą poleciłeś mi ubrać się w te zapinki?
— To jest, pani...
— Więc to on, Najjaśniejszy Panie, to on?...
— No tak, lecz cóż cię to obchodzi, czy on, czy też ja? Alboż polecenie takie jest zbrodnią?
— Nie, Najjaśniejszy Panie.
— Zatem będziesz pani na balu?
— Tak, Najjaśniejszy Panie.
— To dobrze — rzekł król, odchodząc — dobrze!... liczę na to z pewnością.
Królowa złożyła ukłon, nie tyle nawet przez etykietę, ale iż kolana uginały się pod nią.
Król wyszedł zachwycony.
— Zgubiona jestem — wyszeptała królowa — zgubiona jestem, bo kardynał wie o wszystkiem. On to kieruje królem, który nie wie jeszcze o niczem, lecz wkrótce się o wszystkiem dowie. Zgubiona jestem! Mój Boże! mój Boże! mój Boże!...
Padła na kolana i modlić się poczęła, ująwszy głowę drżącemi rękami.
W istocie położenie było straszne.
Buckingham powrócił do Londynu, pani de Chevreuse była w Tours. Królowa, więcej, niż kiedykolwiek, strzeżona, przeczuwała instynktownie, iż zdradza ją jedna z jej dam, lecz która, nie wiedziała napewno.
La Porte nie mógł wydalać się z Luwru; żywej duszy nie było, której mogłaby się zwierzyć.
Wobec grożącego nieszczęścia i opuszczenia swojego, wybuchnęła płaczem.
— Czy nie mogłabym przysłużyć się czem Waszej Królewskiej Mości — odezwał się naraz głos, pełen słodyczy i współczucia.
Szybko obejrzała się królowa, trudno bowiem było się omylić, brzmienie głosu tego zwiastowało, iż tylko przyjaciółka może tak przemawiać.
I istotnie we drzwiach, prowadzących do pokoju królowej, ukazała się ładniutka pani Bonacieux; była ona zajęta układaniem sukien i bielizny w przyległym gabinecie wówczas, gdy wszedł król; nie mogła się oddalić i słyszała wszystko.
Królowa, widząc, że została podpatrzona, krzyknęła