Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 1.djvu/221

Ta strona została uwierzytelniona.

lecz były ochwacone. Jeden tylko wierzchowiec Mousquetona, który przez kilka godzin podróż odbywał bez jeźdźca, mógł służyć do dalszej drogi, jednak przez pomyłkę, trudną do pojęcia, weterynarz, po którego posłano, jak się pokazało, dla puszczania krwi koniowi oberżysty, uczynił to z koniem Mousquetona.
Wszystko to stawało się niepokojącem, bo przygody ubiegłe mogły być wprawdzie zrządzeniem wypadku, lecz tak dobrze i wynikiem planu, uknutego zgóry.
Athos i d‘Artagnan pozostali, Planchet tymczasem poszedł się dowiedzieć, czy niema gdzie w pobliżu trzech koni do nabycia.
Przed bramą stały założone dwa konie, osiadłane do drogi, wypoczęte i silne. Dobrze się to zdarzyło.
Planchet zapytał, gdzie są ich właściciele, odpowiedziano mu, że nocowali w oberży i w tej chwili rachowali się z gospodarzem.
Athos udał się także dla załatwienia rachunku, d‘Artagnan zaś i Planchet pozostali w bramie.
Oberżysta siedział w pokoju odległym, na dole, poproszono więc Athosa, aby się tam udał.
Athos, nie podejrzewając nic, przystąpił do oberżysty i wyjął z kieszeni dwa pistole, oberżysta siedział przy biurku, którego jedna z szufladek była otwarta.
Wziął od Athosa pieniądze i począł je oglądać na wszystkie strony, poczem krzyknął, że są fałszywe, oświadczając, że każe aresztować jego i towarzysza, jako podrabiaczy pieniędzy.
— Hultaju — syknął Athos, podchodząc do niego — uszy ci poobcinam.
W tej chwili czterech ludzi zbrojnych wpadło drzwiami bocznemi i rzuciło się na Athosa.
— Schwytano mnie — krzyknął Athos na całe gardło — d‘Artagnan, uciekaj! — i strzelił po dwakroć z pistoletu.
D‘Artagnan i Planchet nie w ciemię bici, nie czekając na powtórny rozkaz, odwiązali konie, które stały przed bramą, skoczyli na nie, spięli ostrogami i popędzili cwałem.
— Czy ty wiesz, co się z Athosem stało? — zagadnął w pędzie d‘Artagnan Plancheta.
— A! panie mój! — odparł Planchet — widziałem,