tem wzięli po podjezdku, pocztyljon popędził przed nimi; w cztery godziny stanęli u bram stolicy.
Gaskończyk nasz nie znał ani miasta ani języka; napisał wszakże na kawałku papieru nazwisko Buckinghama, a każdy mógł wskazać drogę do pałacu księcia.
Książę był w Windsorze na polowaniu z królem.
D‘Artagnan zażądał widzenia się z zaufanym księcia pokojowcem, który, podróżując ze swoim panem, wybornie mówił po francusku; powiedział mu, iż przybywa z Paryża w sprawie, w której idzie o życie lub śmierć, i że zmuszony jest natychmiast mówić z jego panem.
Stanowczość, z jaką się d‘Artagnan wyrażał, przekonała Patrycego — takie było imię tego pokojowca.
Kazał osiodłać dwa konie i podjął się przewodniczyć młodemu gwardziście. Plancheta zaś zsadzono z siodła, zesztywniałego, jak kij.
Biedny chłopak, gonił już ostatkami sił; d‘Artagnan wydawał się żelaznym.
Przybywszy do zamku, rozpytywano się; król i Buckingham polowali z sokołami o milę stamtąd. W pół godziny niespełna znaleźli się w miejscu oznaczonem.
Patrycy posłyszał głos pana swego, przywołujący sokoła.
— Kogo mam oznajmić jego książęcej mości? — zapytał d‘Artagnana.
— Młodego człowieka, który pewnego wieczora szukał z nim zaczepki na Nowym Moście przy latarni Samarytanki.
— Dziwna rekomendacja!
— Przekonasz się pan, że taka dobra, jak inna.
Patrycy puścił konia galopem, dotarł do księcia i oznajmił mu w słowach powyższych, że oczekuje go jakiś wysłaniec.
Buckingham poznał d‘Artagnana odrazu i domyślając się, że coś zaszło we Francji, o czem chcą mu dać wiadomość, zapytał tylko, gdzie jest ten, który nowiny przynosi, a ujrzawszy zdaleka mundur gwardji królewskiej, spiął konia ostrogami i prosto do niego popędził.
Dyskretny Patrycy, pozostał na uboczu.
— Czy nie zdarzyło się królowej jakie nieszczęście? — zawołał Buckingham, całą myśl i uczucie swoje w pytanie to przelewając.
Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 1.djvu/227
Ta strona została uwierzytelniona.