Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 1.djvu/319

Ta strona została uwierzytelniona.

Przy końcu opowiadania wszedł gospodarz z żądanemi butelkami i szynką, która na szczęście znajdowała się poza obrębem piwnicy.
— Dobrze — rzekł Athos, napełniając dwa kieliszki — ten za Porthosa... a ten za Aramisa zdrowie; lecz co tobie przyjacielu? masz taką minę grobową...
— Niestety! — westchnął d‘Artagnan — ponieważ jestem najnieszczęśliwszym człowiekiem na ziemi!
— Ty, nieszczęśliwy?... Ciekawy jestem, co to za nieszczęście? Powiedz!...
— Później — rzekł d‘Artagnan.
— A to czemu? może myślisz, żem pijany, d‘Artagnanie? Zapamiętaj to sobie, nigdy myśl moja nie jest tak jasną, jak przy winie. Mów... słucham cię obydwoma uszami.
D‘Artagnan opowiedział swoją przygodę z panią Bonacieux.
Athos wysłuchał z całym spokojem, a gdy skończył:
— Nędza, wszystko nędza!... — rzekł.
Takie było jego przysłowie.
— Ty wszystko nazywasz nędzą, mój drogi!... — przerwał d‘Artagnan — nie przystoi ci tak mówić, tobie, który nie kochałeś nigdy.
Przygasłe oczy Athosa zapłonęły nagle; lecz ogień ten przemknął, jak błyskawica, przesłoniła je zwykła pomroka smutku.
— Prawda — rzekł spokojnie — ja nigdy nie kochałem.
— Widzisz więc, ty masz serce z kamienia i źle robisz, będąc tak surowym dla nas, co mamy czułe serca.
— Czułe, strzałą przeszyte serca!... — zadeklamował Athos.
— Co mówisz?...
— Mówię, że miłość jest loterją, na której wygrywający zdobywa śmierć! Szczęście twoje, żeś przegrał, wierzaj mi, mój drogi. A jeśli chcesz posłuchać mojej rady, przegrywaj zawsze.
— Zdawało się, że ona mnie tak kocha!
— Zdawało ci się.
— O! ona mnie kochała!
— Dziecko! niema mężczyzny, któryby w to nie wierzył, i niema takiego, któryby się nie zawiódł.
— Z wyjątkiem ciebie, boś nie miał nigdy kochanki.