twój dobrze musi wysysać krew ze swoich klijentów,
dla wyciągnięcia kilku nędznych talarów! O! gdybyś była hrabiną, margrabiną lub księżną, to co innego, nigdybym ci tego nie przebaczył.
Notarjuszowa czuła się urażona.
— Dowiedz się, panie Porthosie, że kasa moja, jakkolwiek notarjuszowska, jest może lepiej zaopatrzona, niż tych twoich arystokratycznych brunetek.
— Wyrządzasz mi podwójną obelgę — rzekł Porthos, puszczając jej ramię — bo skoro jesteś bogatą, odmowa twoja nie ma usprawiedliwienia.
— Gdy mówię, żem bogata — podjęła żywo notarjuszowa, widząc, że zapędziła się zbytecznie — nie należy brać tego dosłownie. Właściwie nie jestem bogata, ale mam się dobrze.
— Pani, posłuchaj mnie !... — rzekł Porthos — nie mówmy o tem, proszę! Nie poznałaś się na mnie... wszelkie uczucie między nami wygasło.
— Niewdzięcznik!...
— A! uskarżaj się, radzę ci!
— Wynoś się razem ze swoją piękną księżniczką! nie zatrzymuję.
— E! nie jest ona bynajmniej szpetna!
— Panie Porthosie, raz jeszcze mnie wysłuchaj, ostatni raz!... Kochasz mnie jeszcze?
— Niestety! pani — ozwał się ciężko melancholijnym głosem — gdy wybieramy się na wojnę, na której przeczucie mi mówi, że zostanę zabity...
— O! nie mów tak! — krzyknęła dama, wybuchając
łkaniem.
— Coś mi tak mówi!... — ciągnął Porthos coraz więcej ponurym głosem.
— Powiedz lepiej, że znowu się zakochałeś!
— Wcale nie, mówię szczerze. Nic nowego mnie nie wzrusza, a nawet czuję tam, w głębi serca mego, coś, co za tobą przemawia. Lecz, jak wiesz, a może i nie wiesz, za dwa tygodnie zaczyna się wojna złowieszcza; strasznie będę zajęty wyekwipowaniem się mojem. Potem czeka mnie podróż do Bretanji, dla odwiedzenia rodziny i zrealizowania sumy, potrzebnej na wyjazd.
Dostrzegł ostatnią walkę, jaką staczała miłość ze skąpstwem.
Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/026
Ta strona została uwierzytelniona.