Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/059

Ta strona została uwierzytelniona.

Chciał dalej słuchać, lecz milady położyła się do łóżka i rozmowa ustała.
— Możesz odejść — odezwała się — postaraj się tylko, ażebym miała jutro odpowiedź na list, który ci powierzyłam.
— Do pana de Wardes? — rzekła Katty.
— Ma się rozumieć, że do niego.
— O! — podchwyciła Katty — jego pani zupełnie inaczej traktuje, niż biednego pana d‘Artagnana.
— Odejdź już — rzekła milady niecierpliwie — wiesz, że nie lubię komentarzy.
D‘Artagnan usłyszał zamykanie drzwi i odgłos klucza w zamku, milady bowiem zamykała się na noc zawsze; Katty też cichuteńko zamknęła na klucz swoje drzwi.
D‘Artagnan wyszedł nareszcie z ukrycia.
— O mój Boże — szepnęła Katty — co się panu stało? czegoś pan tak zbladł okropnie?
— Obrzydliwe, wstrętne stworzenie! — mruczał d‘Artagnan.
— Cicho! cicho! na miłość Boską — prosiła Katty — wyjdź pan, ściana tylko cienka oddziela mój pokój od milady, słychać wszystko u niej, co mówimy!
— Dlatego właśnie ani myślę ruszyć się stąd — odpowiedział d‘Artagnan.
— Co pan mówi?... — rzekła Katty, czerwieniąc się gwałtownie.
— Albo, jeżeli wyjdę... to później trochę...
Przyciągnął Katty do siebie; nie było sposobu opierać się dłużej, a zresztą opór sprawiłby hałas, a potrzeba było zachować się cicho! więc też Katty uległa...
Mścił się w ten sposób za obojętność i niegodziwość tych słów, że zemsta jest rozkoszą bogów...
Gdyby d‘Artagnan miał choć odrobinę uczucia, byłby się zadowolił tą nową zdobyczą, lecz d‘Artagnan był ambitny i marzył jedynie o wywyższeniu.
Należy jednak przyznać na pochwałę młodzieńca, że, korzystając z przewagi, zdobytej nad Katty, starał się najpierw dowiedzieć o losie pani Bonacieux; biedna dziewczyna przysięgła na krucyfiks, że nic nie wie, że pani jej nigdy całej prawdy nie odkryła, że może tylko zaręczyć, iż, o ile przypuszcza, pani Bonacieux nie została zamordowana.