potrzebę wyspowiadania się przyjacielowi, tak go przerażała nadzwyczajność całej tej awantury.
— Twoja milady — rzekł Athos, wysłuchawszy opowiadania — wydaje mi się istotą bez czci i wiary, pomimo to, oszukując ją, źle czynisz. Teraz, potem, co się stało, spodziewaj się w niej nieprzyjaciółki strasznej, nieubłaganej...
Athos, mówiąc to, przypatrywał się z uwagą szafirowi, otoczonemu brylantami, który błyszczał na palcu d‘Artagnana, w miejsce pierścienia otrzymanego od królowej, a schowanego starannie do pudełka.
— Patrzysz na ten pierścionek?... — rzekł gaskończyk z dumą, kontent, że pochwalić się może podarkiem drogocennym.
— Tak — rzekł Athos — patrzę, bo przypomina mi klejnot nasz rodzinny.
— Piękny jest, wszak prawda?... — podchwycił d‘Artagnan.
— Przepyszny, wspaniały — odrzekł Athos — ale nie przypuszczałem, aby istniały dwa szafiry tak pięknej wody. Czy przehandlowałeś już swój djament?...
— O nie!... — odrzekł d‘Artagnan — jest to prezent od mojej pięknej Angielki, a raczej od mojej pięknej Francuzki; ponieważ, choć jej o to nie pytałem, przekonany jestem, że się we Francji urodziła.
— Więc ten pierścionek od milady pochodzi?... — zawołał Athos głosem, w którym czuć było ogromne wzruszenie.
— Od niej; dała mi go nocy dzisiejszej.
— Pokaż mi ten pierścień — rzekł Athos.
— Oto go masz — odrzekł d‘Artagnan, zdejmując pierścionek z palca.
Athos przypatrywał się i bladł coraz bardziej; włożył go na czawrty palec lewej ręki, pasował zupełnie, jakby dla niego robiony.
Wyraz gniewu i zemsty odbił się na twarzy Athosa, tak zwykle spokojnej.
— Niepodobna, aby to był ten sam — powiedział — w jakiż sposób znalazłby się w rękach lady Clarick? A jednak trudno znaleźć dwa kamienie tak do siebie podobne.
— Czy znasz ten pierścień?... — zapytał d‘Artagnan.
Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/076
Ta strona została uwierzytelniona.