ukazanie się, podobne do zjawiska błędnego, wszystko to jasne mu się stało.
Od tej chwili, jak to Athos przepowiedział, odnalezienie pnai Bonacieux wydało mu się możebne; klasztor to przecie nie żadna forteca niezdobyta!...
Przekonanie to wróciło mu spokój serca i duszy. Nachylił się nad rannym, który śledził niespokojnie przeróżne wrażenia, zmieniające jego oblicze i podał mu rękę.
— No, dalej — rzekł do niego — nie myślę porzucić cię tutaj... Oprzyj się na mnie i wracajmy do obozu.
— Dobrze — odezwał się ranny, nie mogąc pojąć na razie takiej wielkoduszności — ale czy przypadkiem nie każesz mnie tam powiesić?
— Nie, bądź spokojny, masz moje słowo, że oto po raz drugi daruję ci życie.
Zbójca zwlókł się na klęczki i całował na nowo nogi swego wybawiciela. D‘Artagnan, nie mając już powodu zostawać dłużej w bliskości nieprzyjaciela, przerwał ten wylew wdzięczności.
Gwardzista, który po pierwszym wystrzale zemknął do obozu, doniósł o śmierci czterech wysłańców. Można wyobrazić sobie zdziwienie i radość ogólną w pułku, gdy d‘Artagnan ukazał się zdrów i cały.
Młodzieniec skomponował naprędce historję o przyprowadzonym przez siebie rannym żołnierzu, jakoby przebity został szpadą w niespodzianej wycieczce z bastjonu. Mówił o zgonie drugiego żołnierza i o niebezpieczeństwach, jakie przebyli.
Opowiadanie to przyjęto z uwielbieniem, był to dzień triumfu dla naszego gaskończyka. Cała armja powtarzała szczegóły tej wyprawy od rana do wieczora, a książę orleański winszował mu osobiście.
Nakoniec, ponieważ każdy czyn piękny znajduje nagrodę, zatem postępek d‘Artagnana miał takie następstwo, iż przywrócił mu równowagę umysłu i pokój utracony.
W samej rzeczy d‘Artagnan uważał się już za zabezpieczonego zupełnie, ponieważ z dwóch wrogów, jeden już nie żył, a drugi obowiązany mu był i wdzięczny, a przez to samo oddany mu wiernie. Spokój ten dowodził jedynie, że d‘Artagnan nie znał jeszcze milady.
Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/131
Ta strona została uwierzytelniona.