Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/284

Ta strona została uwierzytelniona.

— Z pewnością — rzekł Buckingham — podpisałbym dwa razy nawet.
— Nie mogę w to uwierzyć, — ciągnął Felton, głosem coraz więcej ostrym i urywanym — aby Wasza wysokość wiedział, że chodzi tu o lady de Winter...
— Wiem doskonale, choć dziwi mnie niezmiernie, że i pan wiesz o tem?
— I książę miłościwy podpisze bez wyrzutu sumienia?..
Buckingham spojrzał z dumą na młodzieńca.
— Czy wiesz, mój panie — rzekł do niego — że dziwne zadajesz pytania i że jestem bardzo naiwny, skoro ci odpowiadam?...
— Odpowiadaj, mości książę — mówił Felton — położenie ważniejsze jest, niż przypuścić możesz.
Buckingham pomyślał, że młody człowiek, przysłany przez lorda de Winter, odzywał się w jego imieniu w ten sposób, więc złagodniał nieco.
— Bez najmniejszego wyrzutu — mówił — lord wie tak, jak i ja, że milady de Winter jest bardzo występna i że przez skazanie na deportację czyni się jej prawie łaskę.
Książę dotknął piórem papieru.
— Nie podpiszesz tego wyroku, milordzie — rzekł Felton, przysuwając się do księcia.
— Ja, nie podpiszę?... — rzekł Buckingham — a to dlaczego?...
— Bo zastanowisz się, milordzie, i oddasz sprawiedliwość milady.
— Najlepsze dla niej uznanie to zesłanie do Tyburn — mówił Buckingham — milady jest zbrodniarką.
— Mości książę, milady jest aniołem, wiesz dobrze o tem, i ja żądam jej uwolnienia.
— Oho! — przerwał Buckingham — czyś oszalał, że śmiesz odzywać się do mnie w ten sposób?
— Milordzie, wybacz!... mówię, jak mogę; i staram się panować nad sobą. Jednak, milordzie, pomyśl dobrze nad tem, co uczynić zamierzasz i strzeż się, abyś miary nie przebrał.
— Czyż mnie słuch nie myli?... Boże miłosierdzia!... zdaje się, że on mi śmie grozić?
— Nie, milordzie, proszę jeszcze i powiadam ci: kropla jedna wody jest dostateczną, aby czarę przepełnić; ma-