Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/298

Ta strona została uwierzytelniona.

bardzo, ciągnęła dalej, tylko zwróciła rozmowę na kardynała.
Przeszkadzało jej to jedynie, iż nie wiedziała, czy przełożona jest rojalistką, czy też stronniczką kardynała; starała się też zachować umiarkowanie. Zakonnica ze swej strony trzymała się jeszcze ostrożniej, skłaniając głowę pokornie, ile razy nowoprzybyła wspomniała o Jego Eminencji.
Milady zaczęła przypuszczać, że na śmierć się zanudzi w klasztorze; postanowiła więc zaryzykować cośkolwiek, by wiedzieć następnie, czego się trzymać.
Chcąc poznać, jak daleko sięga dyskrecja dobrej zakonnicy, poczęła naprzód ogródkowo, a potem już wyraźnie obmawiać kardynała, opowiadała o stosunkach miłosnych ministra z panią d‘Aiguillon, z Marion de Lorne i jeszcze z kilkoma paniami znanemi ze swobodnego życia.
— Dobrze, myślała milady, gustuje w mojej rozmowie; jeżeli jest kardynalistką, to przynajmniej nie posuniętą do fanatyzmu.
Przeszła wtedy do opisu prześladowań nieprzyjaciół osobistych kardynała. Przełożona przeżegnała się, nie potwierdzając, ni przecząc.
Utwierdziło to milady w przekonaniu, że zakonnica więcej jest rojalistką, niż stronniczką kardynała.
Prawiła też dalej, nie oszczędzając go wcale.
— Jestem bardzo nieświadoma w tych sprawach, rzekła nakoniec zakonnica; lecz, choć oddalone od dworu, obce interesom tego świata, mamy jednak smutny przykład tego, co pani opowiadasz, jedna z naszych pensjonarek cierpiała okrutnie, z powodu zemsty i prześladowań kardynała.
— Jedna z waszych pensjonarek? — zawołała milady; — o mój Boże! jakże jej żałuję!
— Masz pani słuszność, albowiem godna jest politowania: więzienie, groźby, najgorsze obejście, wszystko to wycierpiała. Może jednak — dodała przełożona — pan kardynał miał słuszne powody postępować, w ten sposób, a choć ona wygląda na anioła, nie zawsze można sądzić ludzi z powierzchowności.
— Oho! — pomyślała milady — może ja tu co odkryję, jakoś mi się wiedzie.