Szkoda tylko, że drewniany płaszczyk psuł nieco wrażenie całości, ponieważ jednak nosił go tak urodziwy młodzieniec, przemyśliwano u dworu, czyby takie płaszczyki w modę nie wprowadzić.
Dlatego też spostrzegłszy wchodzącego pięknego kawalera, każda z obecnych dam dworu powtórzyła w duchu to samo, co nieroztropna księżniczka wymówiła głośno, a nawet król i królowa życzyli sobie w głębi serca, aby Amarant zgryzł orzech.
Młodzieniec z pewnością siebie, zbliżywszy się do stopni tronu, skłonił się układnie, poczem z rąk Wielkiego Mistrza ceremonji wziął orzech, włożył go do ust i — krrrak! — strzaskał łupinę.
Następnie zręcznie wyłuszczył ziarno z włókien i podał je księżniczce z ukłonem pełnym wdzięku i uszanowania, a zamknąwszy oczy, zaczął cofać się wtył.
Księżniczka w tej samej chwili, gdy ziarnko połknęła, uległa przeistoczeniu.