Ta strona została uwierzytelniona.
wychodzącej na plac spotkały się dwa liczne orszaki. Wielki Mongoł i Wielki Wezyr w kilkaset koni zatłoczyli ulicę. Żaden nie chciał drugiemu ustąpić. Zwada się wszczęła, gdy nagle człowiek w złocistym szlafroku jednym skokiem wdrapał się na wierzch pasztetu i zadzwoniwszy w srebrny donośny dzwon zawołał głośno:
— Cukierniku! cukierniku! cukierniku!
Skutek był wprost czarodziejski, wrzawa ustała, oba orszaki zaczęły się rozchodzić; otrzepano z kurzu Wielkiego Wezyra, którego w bójce ulicz-