wzrostu panny Klarci, nowej lalki Maryni, ale tak wspaniale odziane, że zaraz było poznać księżniczki krwi królewskiej Konfituropolskich. Wszystkie cztery spostrzegłszy dziadka, z najczulszem wzruszeniem rzuciły mu się na szyję, wołając:
— Nareszcie mamy cię, ukochany bracie! Drogi książę, gdzież bawiłeś tak długo?
Dziadek ująwszy Marynię za rękę rzekł zwracając się uprzejmie do księżniczek.
— Kochane siostry, przedstawiam wam pannę Marję Złotomirską, w której domu zamieszkuję. Ona to ocaliła mi życie, gdyż w chwili rozstrzygającej walkę rzuciła trzewikiem w Mysikróla, później zaś dała mi szpadę, którą ubiłem przeciwnika. O! tak siostry moje, księżniczka Pirlipata nie godną była rozwiązać rzemyczka u obuwia tej panienki!
— Ach! jakież porównanie! — zawołały chórem księżniczki, ściskając Marynię na wyścigi. Wśród wyrazów wdzięczności i zachwytu, jakiemi ich serca była przejęte, zaprowadziły Marynię do