pokazywał mi tej nocy siostrzeniec chrzestnego ojca! — I zaczęła opowiadać. Skoro skończyła, rzekła matka:
— Bardzo ładny sen miałaś córeczko, ale teraz niema co o tem myśleć, ubieraj się coprędzej.
Marynia jednak ubierając się dowodziła ciągle, że to nie sen, że wszystko widziała na jawie. Wtedy matka zniecierpliwiona trochę, poszła do szafy, wzięła dziadka i przyniosła go dziewczynce.
— Jak możesz wygadywać takie rzeczy bez najmniejszego sensu! — rzekła — jak możesz wyobrażać sobie, że ta lalka zrobiona z drzewa i sukna może żyć, ruszać się i myśleć?
— Ależ mamusiu — przerwała Marynia — kiedyż ja wiem doskonale, że dziadek do orzechów jest siostrzeńcem konsyljarza Świdrzyckiego.
Na to usłyszała za sobą głośny wybuch śmiechu. To prezydent, Staś i panna Emilja naśmiewali się z uporu Maryni.
— Tatku! i ty śmiejesz się z dziadka do orzechów! A jednak on nigdyby wzajemnie tego nie