być dziadkiem do orzechów. Jeżeli więc trwasz w tych samych dla mnie uczuciach, oddaj mi swą rękę, dziel ze mną tron i koronę i panuj nad królestwem lalek, gdzie znowu jestem królem!
Wtedy Marynia odparła łagodnie:
— Jesteś pan miły i dobry, a ponieważ i królestwo pańskie jest zachwycające, przeto przyjmuję cię, jeżeli rodzice nie będą mieli nic przeciw temu.
Na te słowa drzwi od salonu otworzyły się tak cicho, że dzieci tego nie zauważyły, i prezydent z żoną i ojcem chrzestnym weszli wołając:
— Państwo Amarantostwo Pięknosz-Gryzorzescy niech żyją!
Marynia zaczerwieniła się jak wiśnia, chłopczyk zaś nie stracił fantazji, zbliżył się do prezydentostwa, udatnemi słowy prosząc o rękę Maryni.
Tego samego dnia odbyły się zaręczyny pod warunkiem, że wesele dopiero za rok się odbędzie.