Ta strona została uwierzytelniona.
To mówiąc, prezydent wziął go ostrożnie z miejsca gdzie stał dotychczas i podnosząc mu wąski płaszczyk drewniany, otworzył usta, za któremi ukazały się dwa rzędy białych kończastych zębów. Wtedy Marynia włożyła orzech i — krak — człeczek zgryzł orzech tak zręcznie; że łupina odpadła zdruzgotana, a ziarno nietknięte zostało jej na dłoni.
Natenczas zrozumiała, że mały zalotny człowieczek był potomkiem starożytnej i szanownej rodziny dziadków do orzechów, której początek ginie w mroku czasów, i że wykonywał filantropijny urząd swych przodków. Uszczęśliwiona z tego odkrycia, zaczęła skakać z radości i zawołała: