Ta strona została uwierzytelniona.
— Pan Gryzorzeski w własnej osobie! — na co rzekł prezydent:
— Kiedy ten dziadek tak ci się podoba, kochana Maryniu, jakkolwiek należy zarówno do Stasia, ty jednak odtąd będziesz miała o nim szczególne staranie. Polecam go twojej opiece.
Prezydent oddał natychmiast małego człowieczka Maryni, która objęła go rączkami i kazała mu tłuc orzechy, wybierając jednak najmniejsze, aby nie potrzebował nadto otwierać ust, z czem mu bardzo było nie do twarzy. Wtedy panna Emilja zbliżyła się także, chcąc poznać pana Gryzorzeskiego, a on i dla niej był tyle uprzejmy, że gryzł orzechy chętnie, nie robiąc żadnych trudności.
Tymczasem Staś ujeżdżając ciągle swego kasztanka i musztrując huzarów usłyszał — krak —