Ta strona została uwierzytelniona.
Wtedy Staś upomniał się zaraz o swoją część orzechów, które nowy znajomy tłuc musiał — a następnie o prawo tłuczenia ich samemu, co mu zostało przyznane, jako współwłaścicielowi. Tylko, że przeciwnie jak siostra i mimo jej przedstawień Staś wybrał natychmiast największe i najtwardsze orzechy, które wtykał mu gwałtem w usta tak, że po kilku orzechach usłyszano nagle krrrak! — i trzy ząbki wypadły z ust dziadka, a podbródek rozluźnił się i stał się drżący jak u starca.
— Ach, mój biedny, kochany panie Gryzorzeski — zawołała Marynia, wyrywając dziadka z rąk brata.
— To dopiero głupi niedołęga! — krzyknął Staś — temu się zachciewa być tłuczkiem do orze-