Strona:Aleksander Dumas - Historja Dziadka do Orzechów.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

szczególniejszej złośliwości. Dlatego chciała się oddalić. Ale doktór Świdrzycki zaczął śmiać się do rozpuku, mówiąc:

— W istocie, kochana Maryniu, nie pojmuję, jakim sposobem tak ładna panienka może otaczać tyloma względami tego szkaradnego dziadka.
Na to Marynia wbrew swemu łagodnemu usposobieniu oburzyła się mocno i rzekła:
— O! kto wie, czy ojciec chrzestny, mając nawet tak piękny strój, jak pan Gryzorzeski, wyglądałby tak ładnie jak on! Ojciec chrzestny jest niesprawiedliwy dla mego pacjenta.
Na te słowa rodzice Maryni rozśmieli się, a nos konsyljarza niesłychanie się przeciągnął.


Cudowne rzeczy

Wspominaliśmy już o wielkiej szklanej szafie, w której dzieci chowały swoje zabawki. Szafa ta stała w gabinecie prezydenta. Jeszcze dzieci były malutkie, kiedy prezydent kazał zręcznemu majstrowi zrobić tę szafę, a ten ozdobił ją tak czystemi szybami, że zabawki ustawione na półkach wydawały się dziesięć razy piękniejsze, niż kiedy je trzymano w rękach.
Na najwyższej półce, dokąd żadne z dzieci nie mogło dosięgnąć, ustawiano arcydzieła konsyljarza Świdrzyckiego, na następnej półce leżały książki z obrazkami, dwie zaś ostatnie zostawiano dzieciom, aby je zapełniały czem im się podobało.