— Jakto? Jaśnie oświecony pan ranny i cierpiący rzucasz się w bój na nowe niebezpieczeństwa? Kieruj walką, nie narażając swojej osoby. Wszak sławna waleczność twoja nie potrzebuje nowych dowodów.
Mówiąc to usiłowała panna Klarcia zatrzymać go, tuląc dziadka do swego atłasowego gorsecika, on jednak, widocznie żądny boju, zaczął się wyrywać i wierzgać tak silnie, że musiała go puścić na ziemię.
Skoczył na nogi z nadzwyczajnym wdziękiem, a ukląkłszy na jedno kolano, rzekł:
— Bądź przekonana, księżniczko, że jakkolwiek dawniej byłaś względem mnie niesprawiedliwa, ja zawsze będę pamiętał o tobie nawet wśród wojennej wrzawy.
Wtedy panna Klarcia schyliła się, a ująwszy drobną jego rączkę, zmusiła go do powstania. Potem zdejmując z siebie złotem haftowany pasek, złożyła go jak szarfę i chciała przepasać nią mło-