Ta strona została uwierzytelniona.
narodowej, dowodzonej przez szwajcara, w której stanęły arlekiny, poliszynele i pieroty, uszykował się porządnie, zbrojąc się we wszystko, co im pod rękę podpadło. Nawet kucharz porzucił ognisko i stanął w szeregu z rożnem, na którym sterczał jeszcze pół upieczony indyk.
Gryzorzeski objął naczelne dowództwo tego walecznego bataljonu, który był pierwszy gotowy do boju, na wstyd regularnego wojska.