Strona:Aleksander Dumas - Historja Dziadka do Orzechów.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

mocy panny Klarci albo panny Rózi, a tu na nieszczęście obie zemdlały.

Dziadek ostatnim wysiłkiem krzyknął:
— Konia! konia! królestwo za konia!
Ale głos zdradził go. Dwu tyralierów mysich rzuciło się na niego i schwyciło za drewniany płaszczyk. Jednocześnie dał się słyszeć głos Mysikróla, który krzyknął siedmioma głosami:
— Żywcem go brać! żywcem! Pomnijcie, że mam pomścić na nim śmierć mojej matki! — I rzucił się na pojmanego.
Jednak Marynia nie mogła znieść już dłużej tak okropnego widoku.
— O nieszczęsny panie Gryzorzeski! o! mój biedny kochany dziadku, czyż mam patrzeć na śmierć twoją?
W tej chwili zdjęła trzewiczek z nogi i z całej siły rzuciła nim w sam wir walki, a to tak trafnie, że straszny cios uderzył