Że, skwarzona płomieniem niezgasłej macicy,
Zostanie w wiernej żony zbyt ciasnej granicy?
Albo się może łudzi, że w blasku korony,
Zdoła się twardym wydać członek pokurczony?
O, niech go to marzenie płoche nie uwodzi
Kobietom nie o rangę, lecz o kuśkę chodzi.
FOCENLEKER: Nie, Brandalezyuszowi zarzucić tej wady
Nie można; jednak częste miewamy przykłady,
Że serce opanuje nad rozum kochanie,
Chociaż go wytłumaczyć kuśka nie jest w stanie.
ONANIZM: Jakto, on się nie kocha? Ach, Focenlekerze
Albo nie wiesz albo też nie chcesz mówić szczerze.
FOCENLEKER: Zaprzeć tego nie można, że miłości siła
Także go w tę wyprawę po części zwabiła.
Lecz słuchaj; trzeba byś znał, za jakową sprawę,
Pod Piczenburgiem boje toczyć mamy krwawe,
I ażebyś nie myślał, że miłość książęcia
Jest jedyną przyczyną wojny przedsięwzięcia.
ONANIZM: Słucham cię, byłem bowiem oddawna ciekawy
Zawiązku tejże wojny i szybkiej wyprawy.
FOCENLEKER: Gdy dumna Piczomira po Kuśkara zgonie
Na chwiejącym zasiadła branlomańskim tronie
Wróciła do porządku krajowe niełady,
A pobiwszy dokoła zuchwałe sąsiady
Poczęła deptać honor i odwieczne prawa.
Nowa w jej ręku z mieczem zabłysła ustawa,
Powiał trójpiczny sztandar po ojczystej roli
Na znak wolności kobiet a mężczyzn niewoli.
Prawiczeństwo zniesione, jebanie jest wolne
Jeno sądy dziewice uznają za zdolne.
Mężowie są żon swoich tylko sługojeby,
Których te używają od dziennej potrzeby,
Chłopaków zaś, od młodu, jak dotąd dziewczęta,
I czystość i niewinność aż do ślubów pęta.
Brandalezyusz, dostawszy tak okropne wieści,
O szkodliwym rokoszu chytrej płci niewieściej
Bojąc się, by ten przykład nie wszedł przez granicę
Wkracza do Branlomanii, oblęga stolicę.
I chce albo przez zgodne z królową zamężcie,
Samcom swoim zapewnić, niewzruszone szczęście,
Albo w boju przemógłszy Piczomiry stronę
Dawne jarzmo przywrócić, i chwycić koronę.
ONANIZM: We wszystkich zawsze dziełach widzę twe porady.
Obym kiedy był w stanie iść w tak szczytne ślady!