FOCENLEKER: Panie! Jeżeliś raczył rady twego sługi
Dobrze zawsze przyjmować, który czas już długi
Towarzyszy w wyprawach i sprzyja ci szczerze
Chciej i teraz wysłuchać zdanie me w tej mierze.
BRANDALEZYUSZ: Mów, z jebców najdawniejszy drogi przyjacielu!
Doświadczyłem twą mądrość w zdarzeniach już wielu.
FOCENLEKER: Okropną wojnę, którą zrządziły nam nieba
Gwałtem, czy też pokojem ukończyć potrzeba.
Powierzchowny spoczynek naszej jurnej młodzi
Przyskwarza jebne soki i dzielności szkodzi
Wszędzie płyną codzienne branzlowne potoki
Rycerz najtęższy wlecze osłabłe już kroki
I takim, którzy w jajcach krótko się trzymali
Wiszą teraz — o hańbo! — więcej czterech cali
Ach, zawierzaj mi panie, takowe już członki
Słabe, w boju nie przedrą prawiczeństwa błonki.
BRANDALEZYUSZ: Dzisiaj wszystkie nieszczęścia ukończyć już pragnę
I dziś do posłuszeństwa rokoszanów nagnę.
Oddawna już ja byłbym Piczenburga szczyty
Nogi memi obłóczył a chytre kobiety
Byłyby mej uległy niewzruszonej sile
Gdyby nie bezustanku zbyt wilgotne chwile,
Które szarpią me bolem posrebrzane kości
I w letargu trzymają narzędzia miłości.
FOCENLEKER: Lecz teraz, gdy bogowie uśmierzyli bole,
Rozkaż panie zwyciężyć, a spełnim twą wolę.
BRANDALEZYUSZ: Luby Focenlekerze, znam ja wasze męstwo,
Jednak, żeby otrzymać zupełne zwycięstwo
I mnie siły potrzeba. A jakież twe zdanie?
Czy też do Piczomiry kuśka moja stanie,
Czy jej lubieżne wdzięki, jej nadobność gładka
Widok jej nietkniętego i krągłego zadka
Zdoła wzruszyć przygasłe w jajcach mych płomienie,
Których sławne jest jeszcze dotychczas wspomnienie?
FOCENLEKER: Panie, twoje potężne i nadęte gały
Oddawna już zyskały złoty wieniec chwały,
Ale i Piczomiry prawiczeństwo srogie;
Niejeden tam z rycerzy traci życie drogie.
BRANDALEZYUSZ: Ach, nie srogiej, lecz lubej, nigdy z mojej duszy
Czar pięknej Piczomiry obrazu nie wzruszy.
Strona:Aleksander Fredro - Piczomira, królowa Branlomanii.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA TRZECIA.
FOCENLEKER i BRANDALEZYUSZ.