Zniszczyłam prawiczeństwo, jednak dotąd jeszcze
Panią w prawiczek rzędzie niegodnym się mieszczę.
Bo tobiem poświęciła tobie je oddaję.
Niech ten, co zechce rządzić nasze piękne kraje
Piździ mnie od tej chwili, biorę go na męża,
Lecz ten co mnie zawiedzie, zginie od oręża!
Chcę bowiem by ten, z którym dzielę się koroną
Pierwszego miał Jebaka sławę ustaloną
I, stając się przykładem, gdy królem wybrany,
Dwa razy tyle jebał, co każdy poddany.
Tak to, luby narodzie, dla ciebie jedynie
Wszystkie te poświęcenia i dręczenia czynię.
Nie widzisz tutaj we mnie wszechwładną królowę.
Która dla dumy, świata ujarzmia połowę,
Ale dobra ojczyzny pierwszą niewolnicę.
Widzę, że łzy wdzięczności roszą wasze lice.
Jest to ciężkich mych trudów najmilsza nagroda
Tak, jak zupełnem szczęściem jest wasza swoboda.
Jednak nieraz słyszałam jakeście sarkali,
Że już prawie wam zbroi składać zakazali,
Myśleliście, żem tylko krwawej chciwa sławy.
Dziś was przekonam, że nie; nadeszli Chujawy,
Oblęgli nasze miasto bez wydania wojny,
Nasze niwy pustoszy żołnierz niespokojny.
Ja jednak chcąc uniknąć przykrego wam boju
Posłałam do ich księcia układy pokoju.
Książę znieważył posła a w nim naród cały,
Chce gwałtem tron osiągnąć napastnik zuchwały.
Pójdziemy... zwyciężymy... a tęgo schłostamy,
Pozna Chujaw, jak biją dzielne Branlomany.
Teraz, cny Klitorysie, przystąp do urzędu
A Srakotłuka, jako najpierwsza z dam rzędu,
W wykonaniu modlitwy miejsce me zastąpi
Gdy mnie takiej radości niebo jeszcze skąpi.
Żwawy Szpiczak niech wstąpi na tronowe progi
I niechaj palcem koi miłosne pożogi.
KLITORYS (zwolna i wyraźnie): Z woli najwyższej władzy wzywam, rozkazuję:
Niechaj się do jebania każdy z was gotuje!