Strona:Aleksander Fredro - Piczomira, królowa Branlomanii.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

Dwóch potężnych narodów od ciebie zależy.

(po krótkiem milczeniu, patrząc na chuja).

Głowa twoja zawzięta niżej jajec leży
Bogdajżeś się w ich sakwach schował brzydki flaku
I najmniejszego nigdy nie zostawił znaku!
Gnij, psia żyło skurczona, niechaj cię nie widzę,
Niech sobie twym widokiem żywota nie brzydzę! (Odchodzi).




SCENA CZWARTA.
Teatr wystawia pokój w Piczenburskim zamku.
PICZOMIRA I SRAKOTŁUKA.

SRAKOTŁUKA: Wybacz pani, lecz dotąd nie mogę uwierzyć,
By się z tobą miał stary ten miękochuj mierzyć.
PICZOMIRA: Ach niestety jest pewne! Srakotłuko luba
Dziś mego prawiczeństwa nieochybna zguba.
SRAKOTŁUKA: Lecz czemuż, gdy masz zrzucić ten ciężar niewieści
Na miejscu łez radości ronisz łzy boleści?
Ach zawierzaj mi pani, bom już doświadczyła;
Niemasz szczęścia rozkoszy, jak gdy twarda żyła
Ciasno pomiędzy piczne wsunie się granice
I gorącym potokiem zażyga macicę.
Wtedy ziemia i niebo zwolna z oczu znika
I nie dość, że się dużą kusicę połyka,
Całego chłopa w chuja zmienićby się chciało,
W piczę włożyć i jeszcze byłoby za mało.
Wierz mi, panie, gdy mnie kto zjebie należycie,